Literatura rosyjska jest dla mnie niewiadomą. Odkąd przeczytałam "Zbrodnię i karę" Dostojewskiego postanowiłam, że zapoznam się z literaturą jego kraju, niekoniecznie tą XX-wieczną, lecz współczesną. Jednak szybko o tym zapomniałam, aż do dnia, gdy zobaczyłam w zapowiedziach wydawnictwa Czarna Owca książkę rosyjskiej pisarki. Sam tytuł może nie brzmi intrygująco, wręcz banalnie, niekiedy czuć literaturą erotyczną na odległość, to opis sprawił, że zmieniłam zdanie i jakiś czas później książka była u mnie. Dobrze, okładka też jest temu winna...
Łazarz Lindt z zawodu jest fizykiem, który zdobył sławę tworząc wraz z innymi sowiecką bombę atomową. Miał szczęście pojawić się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie, choć wygląd i higiena pozostawiały wiele do życzenia. Zawszawiony, brudny i obdarty pokazał się jednak z lepszej strony, niż przez prezentację swojego wyglądu. Doceniono jego chęć i talent do nauk ścisłych. W jego życiu było sporo kobiet, jednak nie wykazał się tak dobrym taktem, jak wiedzą naukową. Każda z nich wiodła odmienne życie, nie zawsze takie, jakie sobie wymarzyły i nie takie, jakie mógł im mężczyzna zapewnić.
W "Kobietach Łazarza" poznamy trzy przedstawicielki płci pięknej, z którymi miał do czynienia Łazarz. Pierwszą z nich jest żona profesora Siergieja Aleksandrowicza Czałdanowa, których związek miał wszystko co mieć powinien, prócz potomstwa. Gdy tylko Łazarz przekroczył próg ich domu, Marusia zaczęła traktować go jak własnego syna. Jednak relacja, jaka ich połączyła wbrew pozorom okazała się być nieco skomplikowana. Drugą kobietą, jaka pojawiła się w życiu fizyka była Galina Pietrowna, która została zmuszona do małżeństwa z wiele lat starszym od siebie mężczyzną. To i wiele innych powodów sprawiło, że kobieta stała się zimna i zgorzkniała. Z tego związku urodził się syn, którego nie potrafiła darzyć matczynym uczuciem. Lidoczka, wnuczka Galiny i Łazarza w feralnym wypadku straciła matkę, a ojciec nie jest w stanie zająć się córką. Roześmiana dziewczynka trafia do babci i będzie miała wpływ na dużą zmianę w życiu kobiety.
W gruncie rzeczy opis fabuły jest dość zawiły, tak jak na początku wydarzenia w książce. Jednak z każdą kolejną stroną robi się coraz ciekawiej, a na pewno więcej się dzieje i niektóre sytuacje zaczynają być jasne. Może i brzmi banalnie, jednak tak w rzeczywistości nie jest. Powieść ta przygnębia i uświadamia, co w życiu jest ważne. Miłość to piękne uczucie, które teoretycznie powinno być potwierdzone aktem małżeństwa. Jak wiadomo, nie każde uczucie ma na to szansę, lecz gdy wychodzi się za drugiego człowieka z przymusu, konsekwencje takich czynności są ogromne. A na pewno ma swoje następstwa w późniejszych latach. Uczucie bliskości, akceptacja, zainteresowanie. Niby nic wielkiego, ale trudno bez tego żyć. Przekonał się o tym Łazarz i jego dążenie do tych odczuć poruszyło uśpiony wulkan.
Marina Stepnova stworzyła powieść wartościową, która zasługuje na uwagę. O miłości wypadałoby umieć pisać, nawet o tej nieszczęśliwej czy niespełnionej. Autorce udało się mnie zainteresować swoim stylem, który nie był górnolotny, zbyt prosty, lecz dojrzały, a słowa wydają się być dokładnie w tym miejscu, w jakim się znalazły. Nigdzie indziej. W fabule odnajdziemy częste retrospekcje głównych bohaterów, co pozwala nam zrozumieć niektóre zachowania czy relacje, jakie ich łączą. Taki zabieg dużo wniósł do powieści, a Marinie udało się dość plastycznie przemieszczać między teraźniejszością a przeszłością. Połączenie wątków było również spójne, co nie rozpraszało czytelnika i tworzyło dobrze zgraną całość.
Miałam kilka problemów z tą książką, a mianowicie początkowo trudno było mi się wdrążyć w historię. Wiele niewiadomych już na wstępie trochę mnie zniechęcało do dalszego czytania. Dodatkowo niemałą trudność w wymowie niektórych rosyjskich nazwisk autorka mi sprawiła, co tylko spowolniło moje czytanie, a spotęgowało rozdrażnienie. Jednak literatura rosyjska rządzi się swoimi prawami, tak jak polska czy hiszpańska (i każda inna), więc nie mogę wymagać czegoś, co jest niezgodne z poglądami czy zwyczajami autorki. Jednak cieszę się, że zrobiłam kolejne podejście do "Kobiet Łazarza", bo gdy przyzwyczaiłam się do specyfiki rosyjskich nazwisk i poznałam nieco zarysu niektórych wydarzeń to lektura pochłonęła mnie całkowicie.
Dawno nie czytałam historii pełnej emocji i to bardzo sprzecznych ze sobą. Na kartach tej powieści przewija się wiele relacji, wiele uczuć i emocji. Tak naprawdę nie jest to wesoła książka, nie poprawi humoru, nie sprawi, że czytelnik będzie wybuchał gromkim śmiechem. Jednak wywołuje sporo refleksji, przypomina co w życiu jest ważne i jak ulotne są chwile. Już dla samych tych doznań warto przeczytać!
O tę książkę chciałabym przeczytać.
OdpowiedzUsuńTobie akurat powinna przypaść do gustu. :)
UsuńNie słyszałam o tej książce, jednakże tak mnie nią zainteresowałaś, że po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że udało mi się Ciebie nią zainteresować. :)
UsuńCoś kojarzę, ale chyba nie do końca. Muszę przyznać, że mam na nią ochotę, ale nie mam czasu. Tym razem się nie skuszę. U mnie zawsze styczeń naznaczony jest lekturami, które dostałam pod choinkę.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś znajdziesz dla niej czas. Zwłaszcza, że masz na nią ochotę :)
UsuńJednak ta książka nie dla mnie. Mam dość smutnych historii miłosnych. :)
OdpowiedzUsuńTobie jest niewskazana :)
UsuńDobrze, że mam ją u siebie na półce już. Tak myślałam, że mnie zainteresuje ;)
OdpowiedzUsuńNo Ciebie powinna zainteresować, chociaż troszkę. Przynajmniej "zobowiązuje" to z Twoimi studiami :)
UsuńCzęsto mam taki problem z książkami jak Ty - zniechęcam się początkowymi trudnościami, jeśli mnie nie porwie lektura... no i te nazwiska!
OdpowiedzUsuńOgólnie chyba odpuszczę. Mam uraz do literatury rosyjskiej.
Dlaczego masz uraz do literatury rosyjskiej?
UsuńJak ja lubię takie historie! Dobrze, że książkę juz mam i czeka na półeczce ;)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do mnie na konkurs! http://moja-biblioteczka-angela.blogspot.com/
Mam nadzieję, że i na Tobie wywrze dobre wrażenie. :)
UsuńZa kilka dni mam nadzieję w końcu zacząć jej lekturę - póki co nawet przed samym czytaniem targa mną wiele wątpliwości:) No, zobaczymy jakie na mnie wywrze wrażenie, nie chcę się uprzedzać;)
OdpowiedzUsuńTeż miałam wątpliwości, nim po nią sięgnęłam. Ale na szczęście okazała się być dobrą lekturą :)
UsuńMiałam zamiar przeczytać tę książkę, ale jakoś jej tematyka nie do końca mnie przekonała. Na dodatek wspomniana trudność w wymowie niektórych rosyjskich nazwisk skutecznie mnie odstrasza, bo wiem, że w trakcie lektury ten aspekt strasznie będzie mnie irytował.
OdpowiedzUsuńW sumie w amerykańskich, hiszpańskich itd. książkach też jest trudno. Aczkolwiek rosyjskie to rosyjskie, zawsze są problemy.
UsuńNie słyszalam dotad o tej książce no ale właśnie po to są też recenzje :-)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam ją gdy będę mieć tylko okazje :-)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :-)
Dokładnie. Dlatego lubię odwiedzać inne strony. Wpadam na książki, których nie znam ;)
UsuńNiestety nie przepadam za literaturą rosyjską, może z małymi wyjątkami. Nie zrobię wyjątku dla tej pozycji.
OdpowiedzUsuńSkoro nie przepadasz to nie ma co na siłę czytać. :)
UsuńMiałam ostatnio podobny problem z nazwiskami norweskimi, ale da się przyzwyczaić. Z chęcią zajrzę do tej książki, gdyż jej fabułą wydaje się być ciekawa.
OdpowiedzUsuńPierwsze chwile są takie, później to już wzrok automatycznie leci po nazwisku bez czytania go.
UsuńBardzo ciekawi mnie ta książka, liczę, że wkrótce pojawi się w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńU mnie z nowościami w bibliotece gorzej... Ale jak tylko u Ciebie się pojawi to koniecznie zabierz ze sobą :)
UsuńNie mam zbyt dużego doświadczenia, jeśli chodzi o literaturę rosyjską, zatem wypadałoby nadrobić zaległości. Zaintrygowałaś mnie "Kobietami Łazarza", a poza tym taka piękna okładka obiecuje, że i treść jest warta grzechu. ;-)
OdpowiedzUsuńOkładka to jeden z atutów tej książki, ale i treść jest interesująca. Jak będziesz miała okazję to się przekonaj ;)
UsuńLiteratura rosyjska jest mi obca i ciągle obiecuję sobie, że się z nią zapoznam, a na pierwszy ogień wezmę "Annę Kareninę" Teraz odnotuję sobie drugi ciekawy tytuł, bo bardzo mnie zachęciłaś do przeczytania tej powieści. Mimo, że nie lubię, kiedy początek książki jest mało przejrzysty i nie lubię natłoku obcobrzmiących nazwisk, to i tak ta powieść mnie bardzo intryguje:)
OdpowiedzUsuńSięgając po literaturę rosyjską trzeba być świadomym, że taki natłok nazwisk trudno wymawiających będzie miał miejsce. Tak czy siak. O, po "Annę Kareninę" też mam zamiar sięgnąć i to zaraz po sesji egzaminacyjnej. :)
UsuńJa też na początku czytałam książkę z oporami, apotem do mnie przemówiła :)
OdpowiedzUsuńDość specyficzny język, do którego trzeba się przyzwyczaić, stąd te trudy. :)
Usuń